Treningi muaythai Keatkhamtorn 2019 - sierpień 2019, Bangkok (Tajlandia)
Kolejny (po Mistrzostwach Świata Muaythai) krok postawiłem w jednej z starszych i bardziej utytułowanych szkół muaythai w Bangkoku, Keatkhamtorn Gym.
Pamiętam że gdy w 2011 roku klub ten polecił mi mój kolega Paweł Oniśko o tym miejscu było dość głośno (w pozytywnym tego sensie znaczeniu :) )...
Bardzo dobrze wspominałem to miejsce także z czystego sentymentu wstąpiłem. W pewnym sensie czas tam się zatrzymał, co ma oczywiście swoje plusy i minusy. Wciąż można liczyć na ciężkie treningi i duże przywiązanie do tradycji...
To miejsce ma swój klimat. Jedno z niewielu gdzie szkolenie tajskiej młodzieży zawsze stało na pierwszym miejscu. Zresztą to też ciekawa historia...
W pewnym sensie klub 'sponsoruje' byt zawodnikom z biedniejszych rejonów Tajlandii, zapewniając im wyżywienie, noclegi, treningi i dostęp do edukacji. Zgadza się, w tym samym miejscu jest wszystko poza szkołą. Oczywiście w tym układzie jest mały haczyk..., myślę że się domyślacie jaki.
Schemat treningów jest dość podobny do tego według którego odbywają się zajęcia w całej Tajlandii. Pobudka ok 6.00 rano... O tej godzinie słychać pianie kogutów przypominających że czas już wstawać (nie żartuje) :), ma to swój niepowtarzalny urok...
1. Rozgrzewka
- Bieg, cztery, siedem lub dziewięć kilometrów.
- Sławne trzysta kolan na worku :) (co sto, trzydzieści pompek).
- Walka z cieniem przy lustrach
2. Część główna
- Część osób praca na tarczach z trenerem (trzy do pięciu rund), reszta grupy worki
- W zależności od dnia, trzy rundy dziesięciominutowe klinczu lub technika w parach
3. Zakończenie treningu
- Sto kopnięć na stronę
- Ćwiczenia siłowe Dwie i pół godziny mijają dość szybko...
Jest intensywnie, w tym klimacie ciężko, nawet bardzo. Jeśli myśli się o kolejnym treningu szybko wpada się w rytm trenuj, jedz, śpij, powtórz...
Zdecydowanie nie polecam osobom które w maju robią przerwę 'bo jest za gorąco' :). Ci 'co płacą i wymagają' też nie bardzo mają co tu robić bo szacunek wyrabia się ciężką pracą, zawsze tu tak było...
Taki samonakręcający się mechanizm, starasz się, więc jesteś doceniany... Dostajesz impuls, więc dajesz z siebie więcej... W drugą stronę podobno też to działa :).
Jeśli po raz pierwszy wybieracie się do Tajlandii, zanim wybierzecie nowoczesny gym tak zwyczajnie warto sprawdzić także i takie miejsce...
Polecam
Marcin Stankiewicz