Night of Muaythai - 30 czerwca 2018 Manchester (Anglia)

Utworzono: piątek, 29, czerwiec 2018 Poprawiono: środa, 25, lipiec 2018

Emocje opadły więc na spokojnie... To był długi i niełatwy obóz przygotowujący. 2 miesiące ciężkiej pracy po 9-11 treningów tygodniowo. 2 miesiące wyrzeczeń i surowej diety, zmagań ze słabościami i „zaciskania zębów”. Do tego Emilka kończyła w tym czasie ostatni semestr, więc najpierw zaliczenia przedmiotów, potem egzaminy i obrona pracy licencjackiej.

Nie obyło się tez bez kontuzji - najpierw stopa (tu ukłon w stronę mojego kolegi Marcina za pomoc, bo naprawił to w ciągu jednej 1,5h sesji). Na 4 tygodnie przed walką, na ostatnich mocnych sparingach tego obozu, w przedostatniej z 10 rund - złamany nos (tu ukłon w stronę Kasi Posiadała Katarzyna za niezły łokieć z obrotu ????). Niefart chciał. Dzięki Marcin Ostaszewski za pomoc w regeneracji.

Wiedzieliśmy ze 4 tygodnie to „na styk” czasu ale podjęliśmy ryzyko, bo w tej grze ryzyko podejmuje się często i gęsto. Cóż to wszystko w sumie chleb powszedni tych, którzy obrali drogę fightera.

No ale do rzeczy... Po pierwsze jesteśmy bardzo dumni z postawy Emilki od rozpoczęcia obozu do samego końca tej krótkiej i dość nieszczęśliwej walki o której zaraz. Mimo chwil zwątpienia i słabości pokazała prawdziwe zacięcie i charakter. Mentalnie oraz fizycznie weszła na kolejny poziom sportowego rozwoju. Sportwego To I Życiowego, bo z doświadczenia powiem Wam ze nic nie kształtuje charakteru lepiej niż radzenie sobie w tak wymagających sytuacjach. Pogratulować godnej naśladowania postawy.

WALKA:
Emilka wyszła zmotywowana i pewna siebie, wyglądała jakby to był jej moment. Tuż po pierwszym gongu i wyczuciu dystansu ładnie przepuściła lewą bombę rywalki i skontrowała prawym sierpem. Doszło do zwarcia i wymiany kolan. Emilka umiejętnie zerwała i wyszła z narożnika.

Niamh szybko znów ponowiła kombinacją nie trafiając chyba czysto żadnego z trzech ciosów ale kończący combo łokieć ślizga się po prawej górnej części czoła naszej reprezentantki zostawiajac 2-centymetrowe rozcięcie. Nie robi to na Emilce większego wrażenia, lecz sędzia przerywa, woła lekarza, obaj patrza, myślą, krew zalewa oko.. Emilka rozkłada ręcę. Mimo naszych próśb z narożnika aby pozwolili jej chociaż dokończyć rundę, decydują się przerwać walkę. To czy się z tym zgadzamy czy nie nie ma już najmniejszego znaczenia...

Jest jak jest, świat się nie kończy, wracamy do domu z bagażem doświadczeń (Elmo oczywiście tez z wielką torba zakupów????) i jeszcze większą motywacją do działania. Taki jest ten sport, wiemy na co się piszemy i konsekwencje bierzemy „na klatę”.

Dziękujemy Frankie Hudders za fajne przyjęcie i szanse wzięcia udziału w tej dobrze zorganizowanej gali. Niamh Kinehan gratulujemy tytułu.

Co nas nie zabije to nas wzmocni.
Michał Kostka